KLASA 5
TEMAT:Historia niewidomej dziewczynki – wprowadzenie do “Katarynki”B. Prus
CEL:
-Poznaję
świat osób niewidomych
-Poznaję
nowy związek frazeologiczny (“mówić jak katarynka”)
-Poznaję
podstawowe informacje nt. Książki B. Prusa
-Ćwiczę
czytanie ze zrozumieniem i
wyrażaniem swojej opinii
W
SKRÓCIE:
Zadania:
-Jak
na początku reagował Pan Tomasz, a
jak
dziewczynka
na
dźwięki tego instrumentu?
-
Dlaczego Pan
Tomasz
później zmienił swoje
zdanie?
-Jaką
rolę odgrywała katarynka w życiu dziewczynki? (pytanie pomocnicze:
dlaczego dziewczynka tak bardzo chciała, by kataryniarz przychodził
pod jej kamienicę?)
-Wypisz
przymiotniki, którymi można określić stosunek do melodii
katarynki Pana Tomasza i niewidomej dziewczynki
SPIS
TREŚCI:
1.O
lekturze
2.Czym
jest katarynka
3.Zadania
dot. fragmentów książki
4.Fragmenty
lektury
5.Zadanie
dot. związku frazeologicznego
6.”Dobrze
wiedzieć więcej” + zadania dodatkowe
Witajcie, napiszcie, co u Was słychać :). Nie wiem, jak Wy, ale ja
zdążyłam stęsknić się za szkołą.
Dziś
pierwsza lekcja na temat książki B. Prus -
“Katarynki”. Mam nadzieję, że przeczytaliście :). Czy
książka Wam się podobała? Jeśli tak, to dlaczego? Jeśli nie, to
dlaczego? Napisz swoje odczucia w Dokumencie Google lub w komentarzu.
Niektórzy z Was wykonali całość lub część zadań związanych z
tą lekturą. Ci, którzy jeszcze tego nie zrobili, mogą to
spokojnie nadrobić. Reszcie bardzo dziękuję :).
1. Na początek mały QUIZ. Czy znasz dobrze lekturę? Jeśli chcesz,
możesz pochwalić się, jaki wynik miałeś.
2. Co nieco o książce:
“Katarynka”
to krótka nowela autorstwa
B. Prusa. Głównymi
bohaterami są Pan Tomasz i niewidoma dziewczynka, która pewnego
dnia wraz ze swoją mamą wprowadza się do kamienicy, w której
mieszka mecenas (Pan Tomasz).
Do tej pory prowadził
on spokojne, unormowane życie, otaczając
się pięknymi przedmiotami. Uważał się
za znawcę
muzyki i sztuki. Nic dziwnego więc,
że nie znosił on
podwórzowych katarynek z ich hałaśliwymi, krzykliwymi melodiami.
Teraz jednak pod wpływem swojej sąsiadki
zmieni swoje nastawienie.
Dziś
pewnie nikt z Was nie słyszał dźwięku KATARYNKI, nie
widział też tego instrumentu na żywo. Wielu z Was pewnie nie wie,
czym ona dokładnie jest. Już spieszę z pomocą :):
KATARYNKA to
mechaniczny
instrument muzyczny wprawiany w ruch korbą, działający na zasadzie
miniaturowych organów. Używany
był
dawniej przez muzykantów ulicznych. Powtarzał
on ciągle
tę samą melodię – dlatego
też dziś w języku polskim mamy
związek frazeologiczny
–
mówić, powtarzać
coś jak katarynka – który
oznacza „powtarzać wciąż to samo, mówić jednostajnym głosem”.
Istnieje
też druga definicja tego słowa – według niej katarynka to
latarnia czarnoksięska, magiczna.
KATARYNIARZ
więc to osoba, która gra na katarynce.
JEŚLI
CHCESZ USŁYSZEĆ, JAKI DŹWIĘK WYDAWAŁA KATARYNKA, PONIŻEJ LINK
DO NAGRANIA Z MIĘDZYNARODOWEGO FESTIWALU KATARYNEK – tak, coś
takiego jest organizowane w Białymstoku :):
Czy
taka melodia podobałaby ci się?
Chcesz
dowiedzieć się więcej? Na
saym dole
ciekawostka.
ZADANIE:
3.
Odpowiedz
na
podstawie poniższych fragmentów:
-Jak
na początku reagował Pan Tomasz, a
jak
dziewczynka
na
dźwięki tego instrumentu?
-
Dlaczego Pan
Tomasz
później zmienił swoje
zdanie?
-Jaką
rolę odgrywała katarynka w życiu dziewczynki? (pytanie pomocnicze:
dlaczego dziewczynka tak bardzo chciała, by kataryniarz przychodził
pod jej kamienicę?)
-Wypisz
przymiotniki, którymi można określić stosunek do melodii
katarynki Pana Tomasza i niewidomej dziewczynki
I
FRAGMENT:
„Dom,
w którym mecenas mieszkał, przechodził kilka razy z rąk do rąk.
Rozumie się, że każdy nowy właściciel uważał za obowiązek
podwyższać wszystkim komorne, a najpierwej panu Tomaszowi. Mecenas
z rezygnacją płacił podwyżkę, ale pod tym warunkiem wyraźnie
zapisanym w umowie, że katarynki grywać w domu nie będą.
Niezależnie od kontraktowych zastrzeżeń pan Tomasz wzywał do siebie każdego nowego stróża
i przeprowadzał z nim taką mniej więcej rozmowę:
— Słuchaj no, kochanku… A jak ci na imię?…
— Kazimierz, proszę pana.
— Słuchajże, Kazimierzu! Ile razy wrócę do domu późno, a ty otworzysz mi bramę,
dostaniesz dwadzieścia groszy.
Rozumiesz?…
— Rozumiem, wielmożny panie.
— A oprócz tego będziesz brał ode mnie dziesięć złotych na miesiąc, ale wiesz za co?…
— Nie mogę wiedzieć, jaśnie panie — odpowiedział wzruszony stróż.
— Za to, ażebyś na podwórze nigdy nie puszczał katarynek. Rozumiesz?…
— Rozumiem, jaśnie wielmożny panie”
II FRAGMENT:
„Gdyby zmarły X wstał z grobu, odzyskał przytomność i wszedł do gabinetu,
aby pomóc mecenasowi w rozwiązywaniu trudnych zagadnień,
z pewnością pan Tomasz nie doznałby takiego uczucia jak teraz, gdy usłyszał katarynkę!…
I żeby to przynajmniej była katarynka włoska, z przyjemnymi tonami fletowymi, dobrze zbudowana,
grająca ładne kawałki!
Gdzie tam! Jakby na większą szykanę katarynka była popsuta,
grała fałszywie ordynaryjne walce i polki, a tak głośno, że szyby drżały.
Na domiar złego, trąba, od czasu do czasu odzywająca się w niej, ryczała jak wściekłe zwierzę.
Wrażenie było potężne. Mecenas osłupiał. Nie wiedział, co myśleć i co począć.
Chwilami gotów był przypuścić, że przy odczytywaniu pośmiertnych rozporządzeń chorego
na umyśle obywatela X jemu samemu pomieszało się w głowie i że uległ halucynacjom.
Ale nie, to nie były halucynacje. To była rzeczywista katarynka, z popsutymi piszczałkami
i bardzo głośną trąbą!
W sercu mecenasa, tego wyrozumiałego, tego łagodnego człowieka, zbudziły się dzikie instynkty.
Uczuł żal do natury, że go nie stworzyła królem dahomejskim,
który ma prawo zabijać swoich poddanych, i pomyślał,
z jaką rozkoszą położyłby w tej chwili kataryniarza trupem!
A ponieważ u ludzi tego temperamentu, co pan Tomasz,
bardzo łatwo w gniewnym uniesieniu przechodzi się od zuchwałych
projektów do najstraszniejszych czynów,
więc mecenas skoczył jak tygrys do okna i postanowił — zwymyślać kataryniarza najgorszymi wyrazami.
Już wychylił się i otworzył usta, aby krzyknąć: „Ty… próżniaku jakiś!…”
— gdy wtem usłyszał dziecięcy głos.
Spojrzał naprzeciwko.
Mała niewidoma dziewczynka tańczyła po pokoju, klaszcząc w ręce.
Blada jej twarz zarumieniła się, usta śmiały się,
a pomimo to z zastygłych oczu płynęły łzy jak grad.”
III FRAGMENT:
„Mecenas odwrócił się do stróża i rzekł ze zwykłą sobie flegmą, choć był trochę blady:
— Słuchaj no, kochanku… A jak ci na imię?…
— Paweł, jaśnie panie.
— Otóż, mój Pawle, będę ci płacił dziesięć złotych na miesiąc, ale wiesz za co?…
— Za to, ażebyś na podwórze nigdy nie puszczał katarynek! — wtrącił śpiesznie lokaj.
— Nie — rzekł pan Tomasz. — Za to, ażebyś przez jakiś czas co dzień puszczał katarynki. Rozumiesz?
— Co pan mówi?… — zawołał służący, którego nagle rozzuchwalił ten niepojęty rozkaz.
— Ażeby, dopóki się z nim nie rozmówię, puszczał co dzień katarynki na podwórze
— powtórzył mecenas wsadzając ręce w kieszenie”.
ZADANIE
4.
A na koniec – przeczytaj
jeszcze raz, co oznacza związek frazeologiczny „mówić, gadać
jak katarynka” (znajduje się on w definicji katarynki) i wymyśl
jedno zdanie z użyciem tego związku frazeologicznego.
Dobrze
wiedzieć więcej:
W
Krakowie szkoła na dla dzieci i młodzieży niewidomych i
słabowidzących znajduje się przy ulicy Tynieckiej 6 (przy Rynku
Dębnickim)
Osoby
niewidome i słabowidzące mogą wykonywać wiele zawodów. Między
innymi mogą być tłumaczami, pisarzami, aktorami, projektantami
gier planszowych, urzędnikami, dekoratorami wnętrz, sędziami,
dziennikarzami, politykami, malarzami….
Alfabet
Braille’a
– to alfabet umożliwiający zapisywanie i odczytywanie tekstów
osobom niewidomym. Został stworzony
przez Luisa
Braille’a,
który w wyniku wypadku oślepł w dzieciństwie.
Na
następnej lekcji opowiem Wam, dlaczego przy tytule książki
napisałam słowo „nowela”. Nie wystarczyłoby powiedzieć
„książka” lub „utwór”? :) I co to znaczy?
ZADANIE
DODATKOWE (Z GWIAZDKĄ):
1.Napisz
krótkie zdanie, posługując się tym alfabetem.
4.
Spróbuj przez chwilę wejść w rolę
osoby niewidomej. Zamknij oczy i spróbuj zawiązać buty, pójść
do kuchni po coś do picia, poproś siostrę albo brata, żeby
udzielili ci wskazówek, jak dojść do ich pokoju.
Jak
się czułeś?
CIEKAWOSTKA:
KATARYNKA
- Przyjęte
jest mówić, że instrument wynalazł i skonstruował Giovanni
Barberi, żyjący w Modenie na początku XVIII wieku. W Polsce
pierwsi wędrowni kataryniarze pojawili się około 1760 roku.
Nowinka szybko się przyjęła. Przed II wojną światową, w
miastach i na jarmarkach było tak wielu kataryniarzy - według
zapisów z drugiej połowy XIX wieku - że wręcz się nie mieścili
na ulicach miast. W Warszawie katarynek było wówczas 470, a ulic
tylko 360.
W Londynie grających było tak dużo, że o
ustaleniu najmniejszej dopuszczalnej odległości miedzy katarynkami
na ulicach dyskutowano nawet w parlamencie. Po wojnie tradycja
kataryniarzy zaginęła.
Polska nazwa katarynka
pochodzi od laleczki zwanej Katarzynką, obracającej się na dawnych
instrumentach w rytm melodii.
Obecnie w Polsce nikt nawet nie
produkuje katarynek. Można je zamówić w Holandii, Niemczech,
Wielkiej Brytanii. Za dobrą trzeba zapłacić kilkadziesiąt tysięcy
złotych - jak za niezły samochód.